10 lutego, 2015

11. Wzrastanie w Chrystusie

Adwentyści dnia siódmego wierzą…

Oddając życie na krzyżu, Jezus zatryumfował nad siłami zła. Ten, który podczas swojej ziemskiej działalności panował nad demonicznymi duchami, ostatecznie przełamał ich moc i przypieczętował ich zagładę. Kiedy chodzimy z Nim w pokoju, radości i pewności Jego miłości, wówczas tryumf Jezusa daje nam zwycięstwo nad siłami zła, które stale dążą do panowania nad nami. Stale oddani Jezusowi jako naszemu Zbawicielowi i Panu, zostajemy uwolnieni od ciężaru naszych złych uczynków z przeszłości. Nie jesteśmy skazani na życie w ciemności, lęku przed złymi mocami, nieświadomości i poczuciu bezsensowności, jakie wynikają z naszej wcześniejszej egzystencji. W tej nowej wolności w Jezusie zostajemy powołani do wzrastania na podobieństwo Jego charakteru, trwając w codziennej łączności z Nim przez modlitwę, karmienie się Jego Słowem, rozmyślanie o nim i o Jego opatrzności, śpiewanie na Jego chwałę, uczestniczenie we wspólnych nabożeństwach i udział w misji Kościoła. Kiedy w służbie miłości działamy dla dobra bliźnich i wydajemy świadectwo Jego zbawienia, wówczas Jego stała obecność przez Ducha Świętego przekształca każdą chwilę i każde zadanie w duchowe doświadczenie.

Rozdział 11

Wzrastanie w Chrystusie

arodziny to radosna chwila. Nawet ogrodnik cieszy się, gdy kieł-
kują nasiona i pojawiają się pierwsze listki. Gdy się rodzi dziecko, jego pierwszy krzyk oznajmia światu, że oto pojawiło się nowe życie. Matka zapomina o swoim bólu i wraz z resztą rodziny łączy się w podniosłej radości. Kiedy naród rodzi się do wolność, cały lud wylega na ulice i place miejskie, powiewając sztandarami nowej radości. Jednak wyobraź sobie coś takiego: roślina nie kwitnie i nie rozmnaża się, ale z czasem więdnie; roczne dziecko nie uśmiecha się ani nie zaczyna się uczyć chodzić, ale pozostaje na tym samym poziomie rozwoju; nowo powstały naród krótko cieszy się wolnością, po czym znów popada w niewolę, jest zastraszany i poddawany represjom.
Radość ogrodnika, szczęście matki, perspektywa wolności zmieniają się w rozczarowanie, żal i żałobę. Rozwój — stały, nieprzerwany, zmierzający do dojrzałości i przynoszenia owocu — jest niezbędny do życia. Bez niego narodziny nie mają znaczenia, celu ani przyszłości.
Rozwój jest nieodłącznym elementem życia — zarówno fizycznego, jak i duchowego. Fizyczny rozwój wymaga właściwego odżywiania, środowiska, opieki, ćwiczenia, kształcenia, szkolenia i celu życiowego. Jednak tutaj rozważamy rozwój duchowy. Jak wzrastamy w Chrystusie i dojrzewamy jako chrześcijanie? Jakie są wyznaczniki duchowego wzrastania?

Życie zaczyna się od śmierci
Przypuszczalnie najbardziej podstawową i szczególną zasadą chrześcijańskiego życia jest to, że zaczyna się ono od śmierci — właściwie od dwóch faktów związanych ze śmiercią. Po pierwsze, od śmierci Chrystusa na krzyżu, która umożliwiła nam nowe życie — wolność od panowania szatana (Kol. 1,13.14), wolność od potępienia z powodu grzechu (Rzym. 8,1), wolność od kary śmierci, jaką pociąga za sobą grzech (Rzym. 6,23) — i przynosi pojednanie Boga z ludźmi. Po drugie, śmierci naszego ego, która umożliwia nam przyjęcie życia, które oferuje nam Chrystus. W wyniku tych dwóch kroków trzecim krokiem jest nasze nowe życie.

Śmierć Chrystusa. Ofiarowanie Chrystusa jest sednem planu zbawienia. Bez tego szatan i jego demoniczne siły nie zostałyby pokonane, problem grzechu nie zostałby rozwiązany, a śmierć nie zostałaby zwyciężona. Apostoł mówi: „Krew Jezusa Chrystusa, Syna jego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu” (I Jana 1,7). Najbardziej znany werset Biblii mówi: „Albowiem tak Bóg umiłował świat (…)”. Z miłości Bóg powziął i wdrożył plan zbawienia, a wykonanie tego planu jest przedstawione w drugiej części tego samego wersetu: „że Syna swego jednorodzonego dał”. Wyjątkowość Bożego daru nie polegała na tym, że dał swego Syna, ale że dał Go po to, by oddał On życie za nasze grzechy. Bez ofiarowania Chrystusa nie mogłoby nastąpić przebaczenie grzechów, nie byłoby życia wiecznego dla człowieka ani zwycięstwa nad szatanem.
Przez swoją śmierć na krzyżu Chrystus pokonał szatana. Od zaciekłego kuszenia na pustyni, po mękę na Golgocie, szatan niemiłosiernie atakował Syna Bożego, by osłabić Jego wolę, doprowadzić Go do upadku, do zwątpienia w Jego Ojca i zejścia ze ścieżki ofiarnej, na której czekał go gorzki kielich ludzkiego grzechu. Męka Chrystusa na krzyżu była dla szatana ostatnią okazją do ataku. „Szatan ze swymi złymi aniołami obecny był w ludzkiej postaci pod krzyżem”1, by doprowadzić swoją walkę z Bogiem do końca, mając nadzieję, że Chrystus zstąpi z krzyża i nie wypełni Bożego planu odkupienia, zgodnie z którym Jego Syn miał być ofiarowany za grzech (Jan 3,16). Jednak Chrystus, oddając życie na krzyżu, złamał moc szatana, „rozbroił nadziemskie władze i zwierzchności, i wystawił je na pokaz, odniósłszy w nim triumf nad nimi” (Kol. 2,15). Na krzyżu „bitwa została wygrana. Jego prawica i Jego święte ramię zapewniły Mu zwycięstwo. Jako zwycięzca zatknął swój sztandar na wiekuistych wyżynach. (…) Całe niebo triumfowało z powodu zwycięstwa Zbawiciela. Szatan poniósł klęskę i zrozumiał, że utracił swoje królestwo”2.
Wyrazisty opis podany przez apostoła w Liście do Kolosan jest wart uwagi. Po pierwsze, Chrystus rozbroił władze i zwierzchności zła. Greckie słowo przetłumaczone jako „rozbroił” oznacza dosłownie „odarł”. Przez to, co stało się na Golgocie, szatan został odarty z całej swojej demonicznej mocy wobec ludu Bożego, jeśli tylko wierzący pokładają ufność w Tym, który zwyciężył na krzyżu. Po drugie, ofiarowanie Chrystusa stało się okazją do „wystawienia na pokaz” szatana i jego zastępów przed całym wszechświatem. Ten, który niegdyś chełpił się, iż „zrówna się z Najwyższym” (Iz. 14,14), teraz stał się kosmicznym widowiskiem hańby i klęski. Zło nie ma już mocy nad wierzącymi, którzy przeszli z królestwa ciemności do królestwa światłości (Kol. 1,13). Po trzecie, ofiarowanie Chrystusa przypieczętowało ostateczne, eschatologiczne zwycięstwo nad szatanem, grzechem i śmiercią.
Tak więc ofiarowanie Chrystusa jest Bożym zwycięstwem nad złem:
• Środkiem umożliwiającym przebaczenie grzechów (Kol. 2,13).
• Kosmicznym dowodem powszechnego pojednania (II Kor. 5,19).
• Zapewnieniem możliwości zwycięskiego życia i wzrastania w Chrystusie — dzięki czemu grzech nie będzie panował w naszym umyśle i ciele (Rzym. 6,12) — jak również naszego statusu dzieci Bożych (Rzym. 8,14).
• Eschatologicznym zapewnieniem, iż świat zła, nad którym panowanie uzurpuje sobie szatan, zostanie oczyszczony z obecności i mocy grzechu (Obj. 21,1).
Na każdym szczeblu drabiny odkupienia i zwycięstwa widzimy spełnienie proroctwa Chrystusa: „Widziałem, jak szatan, niby błyskawica, spadł z nieba” (Łuk. 10,18).
Ofiarowanie Chrystusa jest Bożym dziełem odkupienia, rozwiązaniem problemu grzechu. Abyśmy o tym nie zapomnieli, Jezus zapewnił, że Jego krew „za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów” (Mat. 26,28 BT). To przelanie krwi jest niezbędne dla doświadczenia i docenienia zbawienia. Z jednej strony, mówi o grzechu. Grzech jest realny. Grzech jest kosztowny. Zniewalająca siła grzechu jest tak ogromna i tak śmiercionośna, że przebaczenie grzechu i wolność od jego mocy i winy nie są możliwe bez „drogiej krwi Chrystusa” (I Piotra 1,19). Ta prawda o grzechu musi być powtarzana raz po raz, jako że żyjemy w świecie, który usiłuje zaprzeczać realności grzechu albo pozostaje wobec niego obojętny. Jednak w akcie ofiarowania Chrystusa stajemy wobec diabolicznej natury grzechu, który może być oczyszczony jedynie przez krew, „która się za wielu wylewa na odpuszczenie grzechów” (Mat. 26,28).
Nigdy nie zapomnijmy i nie lekceważmy faktu, że Jezus oddał życie za nasze grzechy, a bez Jego ofiary niemożliwe byłoby przebaczenie. To z powodu naszych grzechów Jezus dał się ukrzyżować. Jak stwierdza apostoł Paweł, „Chrystus, gdy jeszcze byliśmy słabi, we właściwym czasie umarł za bezbożnych. (…) Kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł” (Rzym. 5,6.8). Zaś Ellen White pisze, że „grzechy ludzkie nieznośnie zaciążyły na Chrystusie, bowiem gniew Boży przeciwko grzechowi miał zmiażdżyć Jego życie”3. Nie można nie docenić i nie głosić zastępczej ofiary Jezusa złożonej „raz na zawsze” (Rzym. 6,10; Hebr. 7,27; 10,10).
Nie jesteśmy zbawieni przez Chrystusa jako dobrego człowieka, Boga-człowieka, wielkiego Nauczyciela czy nieskazitelny Wzorzec. Jesteśmy zbawieni przez Chrystusa ukrzyżowanego: „Chrystusa potraktowano stosownie do naszych uczynków, aby nas potraktowano stosownie do Jego uczynków. Potępiono Go za nasze grzechy, w których popełnieniu nie uczestniczył, abyśmy mogli być usprawiedliwieni Jego prawością, do której nie wnosimy naszego wkładu. Poniósł śmierć, która była nam sądzona, abyśmy mogli otrzymać życie będące Jego własnością. »Jego ranami jesteśmy uleczeni«”4.
Krew Jezusa zapewnia więc przebaczenie grzechów i jest ziarnem nowego rozwoju. Jednym z pierwszych aspektów tej nowości i rozwoju w chrześcijańskim życiu jest pojednanie. Ofiarowanie Chrystusa jest sposobem, w jaki Bóg jedna ludzi z sobą. Apostoł Paweł mówi: „Bóg był w Chrystusie, świat z samym sobą jednając” (II Kor. 5,19 BG). Dzięki temu, czego Chrystus dokonał na krzyżu, możemy stanąć przed Bogiem bez grzechu i bez lęku. To, co oddzielało nas od Boga, zostało usunięte. „Jak daleko jest wschód od zachodu, tak oddalił od nas występki nasze” (Ps. 103,12). Ukrzyżowany Chrystus otworzył nową drogę przed oblicze Boże. „Wykonało się” — obwieścił na krzyżu, wzywając swoich wyznawców, by wkroczyli w trwałą wspólnotę z Bogiem.
Pojednanie z Bogiem natychmiast otwiera drugą fazę odkupieńczego procesu wzrastania — pojednanie z bliźnimi. Jednym z najpiękniejszych aspektów ofiary Chrystusa było to, jak różnorodnych ludzi pociągnął On do siebie. Nie wszyscy Go wtedy podziwiali. Nie wszyscy byli świętymi. Przyjrzyjmy się im. Byli tam Egipcjanie chlubiący się swoimi zdolnościami kupieckimi; byli Rzymianie dumni ze swej cywilizacji i kultury; byli Grecy niedościgli w zdobywaniu wiedzy; byli Żydzi uważający się za wybrany lud Boży; byli faryzeusze sami siebie nazywający wybranymi z wybranych; byli saduceusze szczycący się czystością swej nauki wiary; byli niewolnicy pragnący wyzwolenia; byli ludzie wolni oddający się niewoli luksusu i łatwizny; byli mężczyźni, kobiety i dzieci.
Wobec ofiary Chrystusa nie ma między nimi podziałów. Wszyscy są grzesznikami, ale wszystkim ofiarowana została boska ścieżka pojednania. U stóp krzyża nie było miejsca, by się wywyższyć. Wszyscy stali obok siebie jako jedna ludzkość. W ten sposób zapoczątkowane zostało nowe braterstwo, nowa wspólnota. Wschód pomieszał się z zachodem, północ z południem, biali podali rękę czarnym, bogaci uchwycili dłonie biednych. Ofiarowanie Chrystusa przybliża wszystkich do źródła krwi — by spróbowali słodyczy życia, uczestniczyli w doświadczeniu łaski i głosili światu narodziny nowego życia, nowej rodziny (Efez. 2,14-16). W ten sposób krzyż zapoczątkował zwycięstwo nad szatanem i grzechem, a w konsekwencji przyniósł ludziom nowe życie w Chrystusie.

Śmierć ego. Drugim ważnym aspektem chrześcijańskiej nowości i rozwoju jest śmierć starego ego. Nie sposób czytać Nowy Testament i nie zrozumieć tego fundamentalnego aspektu nowości życia chrześcijan. Przeczytaj Gal. 2,20: „Z Chrystusem jestem ukrzyżowany; żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus; a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie”. Albo Rzym. 6,6.11: „Nasz stary człowiek został wespół z nim ukrzyżowany, aby grzeszne ciało zostało unicestwione, byśmy już nadal nie służyli grzechowi (…). Uważajcie siebie za umarłych dla grzechu, a za żyjących dla Boga w Chrystusie Jezusie, Panu naszym”. Albo przeczytaj to, jak Jezus przedstawił zasadę nowego życia: „Jeśli ziarnko pszeniczne, które wpadło do ziemi, nie obumrze, pojedynczym ziarnem zostaje; lecz jeśli obumrze, obfity owoc wydaje” (Jan 12,24).
Tak więc chrześcijańskie życie nie zaczyna się od narodzin, ale od śmierci. Póki ego nie umrze, póki nie zostanie ukrzyżowane, nic nowego nie może się zacząć. Musi nastąpić radykalna, dobrowolna, totalna wewnętrzna przemiana. „Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe” (II Kor. 5,17). „Życie chrześcijanina nie polega na modyfikowaniu i doskonaleniu dawnych form, lecz na całkowitym przekształceniu natury człowieka. Jest to śmierć mojego ja i grzechu, a jednocześnie to nowe życie. Zmiana taka może nastąpić wyłącznie za sprawą Ducha Świętego”5. Apostoł podkreśla zarówno potrzebę śmierci dla grzechu, jak i zmartwychwstania do nowego życia, symbolizowanego przez chrzest: „Czy nie wiecie, że my wszyscy, ochrzczeni w Chrystusa Jezusa, w śmierć jego zostaliśmy ochrzczeni? Pogrzebani tedy jesteśmy wraz z nim przez chrzest w śmierć, abyśmy jak Chrystus wskrzeszony został z martwych przez chwałę Ojca, tak i my nowe życie prowadzili” (Rzym. 6,3-4). Chrzest symbolicznie otwiera drzwi do nowego życia i zobowiązuje nas do wzrastania w Chrystusie.
Człowiek, który przyjmuje Jezusa jako Zbawiciela i Pana, nie pozostaje takim, jakim był wcześniej. Chwiejny Szymon stał się odważnym Piotrem. Prześladowca Saul stał się Pawłem apostołem. Niedowierzający Tomasz stał się misjonarzem. Tak więc tchórzostwo ustępuje miejsca odwadze, niewiara zostaje wyparta przez wiarę. Zazdrość niknie wobec miłości. Ego zostaje ukrzyżowane. Dlatego Paweł napisał: „Zewlekliście z siebie starego człowieka wraz z uczynkami jego, a przyoblekli nowego, który się odnawia ustawicznie ku poznaniu na obraz tego, który go stworzył” (Kol. 3,9.10).
Jezus powiedział: „Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i niech idzie za mną” (Mat. 16,24; por. Łuk. 9,23). W chrześcijańskim życiu śmierć ego nie jest jedną z możliwości do wyboru, ale absolutną koniecznością. Krzyż i to, co z niego wynika — bezpośrednio i ostatecznie — musi stawiać chrześcijanina wobec konieczności zdecydowanej reakcji. Warto zwrócić uwagę na mocny komentarz Dietricha Bonhoeffera: „Jeśli nasze chrześcijaństwo przestało poważnie traktować uczniostwo, jeśli rozmyliśmy ewangelię, czyniąc z niej emocjonalne uniesienie nie wymagające poświęceń i nie czyniące różnicy między życiem chrześcijanina a życiem człowieka niewierzącego, to nie możemy się powstrzymać, by nie uważać niesienia krzyża za przekleństwo, ciężkie doświadczenie życiowe. (…) Kiedy Chrystus powołuje człowieka, każe mu przyjść i umrzeć. (…) Jest to zawsze ta sama śmierć — śmierć w Jezusie Chrystusie, śmierć starego człowieka pod wpływem Jego powołania”6.
Tak więc powołanie do chrześcijańskiego życia jest powołaniem do niesienia krzyża — ciągłego wyrzekania się ego i odrzucania pragnienia, by samemu być dla siebie zbawcą. Wymaga trzymania się wyłącznie ukrzyżowanego Chrystusa, „aby wiara wasza nie opierała się na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej” (I Kor. 2,5).

Prowadzenie nowego życia. Trzecim aspektem wzrastania w Chrystusie jest prowadzenie nowego życia. Jednym z wielkich nieporozumień dotyczących chrześcijańskiego życia jest to, że zbawienie jest darem łaski Bożej i na tym koniec. Otóż nie. Owszem, prawdą jest, że w Chrystusie „mamy odkupienie przez krew jego, odpuszczenie grzechów, według bogactwa łaski jego” (Efez. 1,7). Prawdą jest także to, że „łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar; nie z uczynków, aby się kto nie chlubił” (Efez. 2,8.9).
Tak, łaska jest za darmo. Jednak kosztowała życie Syna Bożego. Łaska jest darem, ale nie jest tania. Jeszcze raz zacytujmy Bonhoeffera: „Tania łaska to głoszenie przebaczenia bez domagania się skruchy, chrztu bez kościelnej dyscypliny, komunii bez wyznania grzechów, odpuszczenia bez osobistego rachunku sumienia. Tania łaska to łaska bez uczniostwa, łaska bez krzyża, łaska bez Jezusa Chrystusa, żywego i ucieleśnionego”7.
Tania łaska nie ma nic wspólnego z powołaniem, jakie Jezus kieruje do człowieka. Kiedy Jezus powołuje człowieka, oferuje mu krzyż do niesienia. Aby być uczniem Jezusa, trzeba iść za Jezusem, a pójście za Jezusem to nie jakaś tania sztuczka. Do Koryntian Paweł napisał o poważnych zobowiązaniach, jakie nakłada łaska. Po pierwsze, powiedział o swoim doświadczeniu: „Z łaski Boga jestem tym, czym jestem, a łaska jego okazana mi nie była daremna, lecz daleko więcej niż oni wszyscy pracowałem, wszakże nie ja, lecz łaska Boża, która jest ze mną” (I Kor. 15,10). Tak więc Paweł uznaje wyższość łaski Bożej w swoim życiu. Natychmiast też dodaje, że ta łaska nie została mu dana na darmo. Greckie wyrażenie eis kenon dosłownie oznacza „dla pustki”. To znaczy, że Paweł nie przyjął łaski Bożej, by wieść próżne życie, ale raczej życie pełne owocu Ducha Świętego, a to nie o własnych siłach, ale w mocy działającej w nim łaski. Podobnie wzywa wierzących, by „nadaremnie łaski Bożej nie przyjmowali” (II Kor. 6,1).
Łaska Boża nie odkupiła nas z jednej pustki po to, by wieść nas do innej pustki. Łaska Boża to Boże działanie w celu pojednania nas z Bogiem, uczynienia nas częścią Bożej rodziny. Kiedy wkraczamy do rodziny, żyjemy w rodzinie, przynosząc owoce Bożej miłości przez moc cudownej łaski Bożej.
Wzrastanie w Chrystusie jest więc wzrastaniem ku dojrzałości, abyśmy dzień po dniu odzwierciedlali wolę Chrystusa i żyli na sposób Chrystusa. Stąd pytanie: jakie są oznaki tego dojrzałego życia i stałego rozwoju? Nie wyczerpując listy, możemy przyjrzeć się siedmiu takim oznakom.

Oznaki wzrastania w Chrystusie
1. Życie według Ducha. Jezus powiedział Nikodemowi: „Jeśli się kto nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do Królestwa Bożego” (Jan 3,5). Bez odradzającej mocy Ducha Świętego chrześcijańskie życie nie może się nawet rozpocząć. On jest Duchem prawdy (Jan 14,17). On prowadzi do pełni prawdy (Jan 16,13) i sprawia, że rozumiemy wolę Bożą objawioną w Piśmie Świętym. On przekonuje o grzechu, sprawiedliwości i sądzie (Jan 16,7.8), bez którego nie możemy pojąć obecnych i wiecznych konsekwencji naszego postępowania i sposobu życia. To przekształcająca moc i obecność Ducha Świętego w naszym życiu czyni nas dziećmi Bożymi (Rzym. 8,14). To przez Ducha Świętego Chrystus „w nas mieszka” (I Jana 3,24). Wraz z zamieszkaniem w nas Ducha Świętego, naszym udziałem staje się nowe życie — nowe w tym względzie, iż odrzucamy stare sposoby myślenia i postępowania oraz związki niezgodne z wolą Bożą; nowe także w tym, iż czyni nas nowym stworzeniem, pojednanymi i odkupionymi, wolnymi od grzechu, wzrastającymi w sprawiedliwości (Rzym. 8,1-16) i odzwierciedlającymi podobieństwo do Jezusa „z chwały w chwałę” (II Kor. 3,17.18). „Gdy Duch Boży bierze w posiadanie serce, życie człowieka zostaje odmienione. Odrzucane są grzeszne myśli, a złe czyny zaniechane; miłość, pokora i pokój pojawiają się w miejsce gniewu, zawiści i walki. Radość zajmuje miejsce smutku, a twarz promieniuje światłem niebios. Nikt nie widzi ręki, która dźwiga ciężar, ani nie widzi światła płynącego z wysokiego nieba. Błogosławieństwo przychodzi wówczas, gdy dzięki wierze dusza poddaje się Bogu. Wówczas moc, której żadne ludzkie oko nie jest w stanie dojrzeć, stwarza nową istotę na obraz i podobieństwo Boga”8.
Duch Święty czyni nas „dziedzicami Bożymi, a współdziedzicami Chrystusa, jeśli tylko razem z nim cierpimy, abyśmy także razem z nim uwielbieni byli” (Rzym. 8,17). Życie w Duchu jest więc powołaniem do duchowego działania — odrzucenia grzechu i uczestniczenia w cierpieniach Chrystusa w obecnym życiu, abyśmy stali się współdziedzicami z Nim w przyszłej chwale. Zatem chrześcijańska duchowość nie jest ucieczką w świat fantazji i mistycyzmu. Jest powołaniem do cierpienia, uczestnictwa, wydawania świadectwa, nabożeństwa i życia zgodnego z wolą Chrystusa w tym świecie, społeczeństwie i rodzinie. Jest to możliwe jedynie przez obecność Ducha Świętego w nas. Modlitwą Jezusa jest, byśmy będąc na świecie nie byli z tego świata (Jan 17,15). Musimy żyć w świecie — to jest nasz obszar zamieszkania i misji. Jednak nie należymy do tego świata, bo nasza ojczyzna i nadzieja są w przyszłym świecie (Filip. 3,20).
Paweł opisuje to życie w mocy Ducha jako nacechowane duchowym wzrastaniem i dojrzewaniem. Duchowa dojrzałość odrzuca uczynki ciała, którymi są: „wszeteczeństwo, nieczystość, rozpusta, bałwochwalstwo, czary, wrogość, spór, zazdrość, gniew, knowania, waśnie, odszczepieństwo, zabójstwa, pijaństwo, obżarstwo i tym podobne” (Gal. 5,19.21), a przyswaja i przynosi owoc Ducha: „miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, wstrzemięźliwość” (Gal. 5,22.23).

2. Miłość i jedność. Chrześcijańskie życie jest życiem w jedności, w pojednaniu z Bogiem z jednej strony i pojednaniu z bliźnimi z drugiej strony. Pojednanie to naprawienie więzi naruszonej przez grzech. Grzech odseparował nas od Boga (Iz. 59,2) i podzielił ludzkość na rozmaite frakcje — pod względem rasowym, etnicznym, płciowym, narodowościowym, kastowym itd. Ewangelia Jezusa dotyczy problemu grzechu i wynikających z niego podziałów, tworząc nowy porządek jedności i pojednania. Dlatego Paweł mówi, że Bóg „nas pojednał z sobą przez Chrystusa” (II Kor. 5,18). Z tego pojednania wyrasta nowa społeczność — odkupiona, naznaczona pionową jednością z Bogiem i poziomą jednością z bliźnimi. To życie w miłości i jedności jest sednem ewangelii. Czyż Jezus nie powiedział w swojej arcykapłańskiej modlitwie: „Aby wszyscy byli jedno, jak Ty, Ojcze, we mnie, a Ja w tobie, aby i oni w nas jedno byli, aby świat uwierzył, że Ty mnie posłałeś” (Jan 17,21)? Cała misja odkupienia dokonana przez Jezusa i cała moc Jego ewangelii wołają o pojednawczą miłość i jedność, które łączą ludzi należących do tej społeczności. Nie ma chrześcijańskiego rozwoju bez takiej miłości i jedności. A gdzie panują jedność i miłość, wszystkie mury podziałów między ludźmi zostają obalone. Bariery rasowe, etniczne, płciowe, kastowe i inne czynniki podziału tracą znaczenie w życiu tych, którzy doświadczyli nowego stworzenia, nowego człowieczeństwa (Efez. 2,11-16). Kiedy człowiek wzrasta i dojrzewa, wówczas wspaniała prawda o pojednaniu, miłości i jedności jaśnieje coraz mocniej w jego życiu i życiu chrześcijańskiej społeczności.
Czynnik miłości w chrześcijańskim wzrastaniu jest szczególną cechą ewangelii. Jezus ustanowił nowe przykazanie (Jan 13,34), ale jego nowość nie polegała na miłości, lecz na jej celu. Ludzie kochają tych, którzy dają się kochać — kochają swoich. Jednak Jezus wprowadził nowy czynnik: „Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem”. To znaczy, że jak miłość Jezusa jest powszechna, ofiarna i zupełna, taka powinna być również nasza miłość. Nowa miłość nie zna granic, jest wszechogarniająca, miłuje nawet nieprzyjaciół. Na tego rodzaju miłości „opiera się całe Prawo i Prorocy” (Mat. 22,37-40 BT).
Przykazanie miłowania bliźnich nie zostawia miejsca na modyfikacje. Nie wybieramy tych, których miłujemy; zostaliśmy powołani do miłowania wszystkich. Jako dzieci Ojca, mamy miłować się nawzajem. W przypowieści o Dobrym Samarytaninie „Chrystus pokazał, iż naszym bliźnim jest nie tylko ten, kto należy do tego samego Kościoła, co my. Nie ma tu znaczenia rasa, kolor skóry czy różnica klasowa. Bliźnim jest każdy, kto potrzebuje naszej pomocy. Naszym bliźnim jest każda dusza zraniona przez wroga. Naszym bliźnim jest każdy, kto jest Bożą własnością”9.
Prawdziwa miłość bliźniego nie baczy na kolor skóry i sięga do człowieczeństwa każdej osoby; nie ukrywa się za kastami, ale wzbogaca duszę; chroni godność osoby przed uprzedzeniami i odczłowieczeniem; wyzwala człowieka od filozoficznego „holokaustu” materializmu. Prawdziwa miłość w każdym człowieku widzi podobieństwo Boże — potencjalne, ukryte lub rzeczywiste. Wzrastający, dojrzewający chrześcijanin będzie posiadał tego rodzaju miłość, która jest podstawą wszelkiej chrześcijańskiej jedności.

3. Studiowanie. Pokarm jest niezbędny dla wzrastania. Funkcjonowanie każdego żywego organizmu wymaga odpowiedniego, stałego odżywiania. Podobnie jest ze wzrastaniem duchowym. Ale gdzie znajdujemy duchowy pokarm? Przede wszystkim w dwóch źródłach: stałej łączności z Bogiem przez studium Jego Słowa i przez kultywowanie modlitwy. Nikt tak dobitnie nie nauczał o znaczeniu Słowa Bożego dla duchowego życia jak sam Jezus: „Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych” (Mat. 4,4). Jezus jest doskonałym wzorem tego, jak Słowem Bożym odeprzeć pokusy szatana. „Jezus odparł szatanowi słowami: »Napisano«. We wszystkich pokusach bronią Jego było Słowo Boże. Szatan żądał od Chrystusa cudu jako znaku boskości, lecz ważniejsza niż wszelkie cuda jest niezachwiana ufność w słowa: »Tak mówi Pan«, których nie można obalić. Dopóki Chrystus trzymał się takiego stanowiska, dopóty szatan nie mógł zyskać przewagi”10.
Podobnie jest z nami. Psalmista mówi: „W sercu moim przechowuję słowo twoje, abym nie zgrzeszył przeciwko tobie” (Ps. 119,11). Do tego możemy dodać obietnicę zapisaną przez apostoła: „Słowo Boże jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić zamiary i myśli serca” (Hebr. 4,12). Kiedy chrześcijanin posługuje się tym ostrym, obosiecznym mieczem Ducha do obrony przed atakami szatana, wówczas ma zapewnione zwycięstwo. Wierzący zostaje wyposażony w moc pokonywania każdej przeciwności na drodze duchowego wzrastania, odróżniania dobra od zła celem podejmowania właściwych decyzji, a także odróżniania głosu Bożego od podszeptów diabła. To właśnie czyni Słowo Boże niezastąpionym narzędziem duchowego wzrastania.
Paweł pisze: „Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany” (II Tym. 3,16.17). Czy pragniesz wzrastać w zrozumieniu prawdy i nauki Bożej? Czy pragniesz wiedzieć, jak zachować swoją duszę na Bożej drodze? Czy pragniesz wiedzieć, co Bóg ma dla ciebie na dziś, jutro i pojutrze? Sięgnij po Biblię. Studiuj ją codziennie. Podchodź do niej z modlitwą. Nie ma lepszego sposobu poznania woli Bożej i szukania Jego drogi.

4. Modlitwa. Bóg przemawia do nas przez swoje Słowo. Poznanie Jego woli jest częścią duchowego wzrastania — warunkiem łączności z Nim. Kolejnym aspektem łączności z Bogiem i wzrastania w Nim jest modlitwa. Jeśli Słowo Boże jest chlebem, którym nasza dusza się karmi, to modlitwa jest oddechem, który trzyma ją przy życiu. Modlitwa jest rozmową z Bogiem, słuchaniem Jego głosu, oddaniem się Mu w pokornym pokłonie i przyjęciem Jego siły. Modlitwa wymaga z naszej strony tylko wyrzeczenia się siebie, zdania się na Jego siłę i czekania na Niego. Z tego czekania wypływa moc do kroczenia chrześcijańską drogą i toczenia duchowej walki. Modlitwa Jezusa w Getsemane poprzedziła Jego zwycięstwo na Golgocie.
Paweł uważał modlitwę za tak ważną dla duchowego wzrastania, iż wymienił jej sześć fundamentalnych zasad: „Wszelką modlitwą i błaganiem”, „módlcie się w każdym czasie”, „w Duchu”, „czuwajcie”, „wytrwale”, „błagając za wszystkich świętych” (Efez. 6,18 Biblia ekumeniczna). Jak faryzeusz (Łuk. 18,11) często jesteśmy kuszeni, by modlić się na pokaz, dla siebie albo po prostu rutynowo. Jednak skuteczna modlitwa jest pełna wyrzeczenia, mocy Ducha Świętego, jest wstawiennicza, błagalna i prosząca o potrzeby innych oraz o spełnienie woli Bożej na ziemi przez uczynienie nas wiernymi Bożymi świadkami. Modlitwa jest stałą łącznością z Bogiem; jest tlenem dla duszy; a bez niej dusza popada w zapaść i obumiera. Ellen White napisała: „Modlitwa jest jednym z najważniejszych obowiązków. Bez niej nie możecie żyć jako chrześcijanie. Ona podnosi, wzmacnia i uszlachetnia; jest chodzeniem z Bogiem w duchu”11.

5. Przynoszenie owocu. Jezus powiedział: „Po owocach poznacie ich” (Mat. 7,20). Przynoszenie owocu jest ważnym aspektem chrześcijańskiego wzrastania. Zbawienie z łaski często bywa błędnie rozumiane jako przeciwieństwo posłuszeństwa i przynoszenia owocu. Nic nie może być dalsze od biblijnej prawdy. Owszem, jesteśmy zbawieni darmo, przez wiarę w to, czego dokonała dla nas łaska Boża w Chrystusie, a zatem nie mamy powodu do chluby w samych sobie (Efez. 2,7.8; Jan 3,16). Jednak nie zostaliśmy zbawieni po to, byśmy czynili to, co się nam podoba. Zostaliśmy zbawieni, by żyć zgodnie z wolą Bożą. Nie ma nic legalistycznego czy zbędnego w posłuszeństwie prawu, kiedy posłuszeństwo to jest naturalnym wynikiem łaskawego wyzwolenia nas z grzechu przez Boga. Tak więc „wiara, jeżeli nie ma uczynków, martwa jest sama w sobie” (Jak. 2,17).
Rozważmy fakty oraz nadzieję wyrażoną przez Jezusa w rozdziałach 14. i 15. Ewangelii Jana. Faktem jest Jego więź z Ojcem, a nadzieją więź Jego uczniów z Nim. Najpierw Jezus stwierdza: „Ja przestrzegałem przykazań Ojca mego i trwam w miłości jego” (Jan 15,10). Posłuszeństwo Jezusa wobec Ojca nie jest legalistycznym nagięciem się do twardych reguł, ale naturalnym efektem Jego trwania w miłości Ojca. Bliska więź między Ojcem i Synem jest oparta wyłącznie na miłości, a jest to miłość, która poprowadziła Syna do przyjęcia woli Ojca i wypicia kielicha goryczy w Getsemane i na Golgocie.
Jezus posługuje się przykładem więzi miłości między Ojcem i Synem jako ilustracją więzi Jego uczniów z Nim. Jak więź Jezusa z Ojcem poprzedzała Jego posłuszeństwo wobec Ojca, tak więź Jego uczniów z Jezusem ma poprzedzać ich posłuszeństwo wobec Niego. „Jeśli mnie miłujecie, przykazań moich przestrzegać będziecie” (Jan 14,15). „Świat musi poznać, że miłuję Ojca i że tak czynię, jak mi polecił Ojciec” (w. 31).
Zwróć uwagę, jaką nadzieję żywił Jezus wobec swoich uczniów. On postępował zgodnie z wolą Ojca, aby świat poznał, Jego więź miłości z Ojcem. Więź miłości poprzedza czynienie woli Ojca. On miłuje swego Ojca i dlatego chętnie czyni Jego wolę. Podobnie Jezus, przede wszystkim oczekuje od swoich uczniów miłości. „Trwajcie we mnie, a Ja w was. Jak latorośl sama z siebie nie może wydawać owocu, jeśli nie trwa w krzewie winnym, tak i wy, jeśli we mnie trwać nie będziecie” (Jan 15,4). Przynoszenie owocu, posłuszeństwo i życie zgodne z wolą Bożą są więc niezbędnymi oznakami duchowego wzrastania. Brak owocu wskazuje na brak trwania w Chrystusie.

6. Duchowa walka. Chrześcijańskie uczniostwo nie jest łatwą drogą życia. Uczestniczymy w realnej i niebezpiecznej walce. Paweł mówi: „Bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich. Dlatego weźcie całą zbroję Bożą, abyście mogli stawić opór w dniu złym i, dokonawszy wszystkiego, ostać się” (Efez. 6,12.13).
W tej walce nadprzyrodzone siły występują przeciwko nam. Jak aniołowie Boży są zaangażowani w pomaganie i usługiwanie Bożym wyznawcom celem chronienia ich przed złem i prowadzenia w duchowym wzrastaniu (Ps. 34,8; 91,11-12; Dz. 5,19.20; Hebr. 1,14; 12,22), tak upadli aniołowie knują, aby zawrócić nas z drogi uczniostwa. Biblia ostrzega, że szatan i jego aniołowie pałają zaciekłym gniewem przeciwko naśladowcom Jezusa (Obj. 12,17), tak iż sam diabeł „chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć” (I Piotra 5,8.9). Droga do duchowego wzrastania jest pełna pułapek diabła, a kroczenie nią wymaga toczenia zaciekłej duchowej walki. Dlatego też apostoł Paweł w Efez. 6,12-19 używa mocnych słów wzywających do czynu. „Życie chrześcijanina jest walką i marszem. W tej walce nie ma zawieszenia broni; wysiłek musi być systematyczny i niezmordowany. Tylko dzięki bezustannym staraniom możemy osiągnąć zwycięstwo nad pokusami szatana. Musimy z nieodpartą energią dążyć do chrześcijańskiej prawości i zdecydowanie oraz niewzruszenie trzymać się tego zamiaru. (…) Wszyscy muszą sami zaangażować się w ten bój; nikt za nas nie może stoczyć naszych walk. Jesteśmy osobiście odpowiedzialni za wynik tego zmagania się”12.
Jednak Bóg nie pozostawił nas samych w tej walce. Zapewnił nam zwycięstwo w Chrystusie i przez Chrystusa (I Kor. 15,57). Dał nam wypróbowaną broń, przy pomocy której możemy się przeciwstawić wrogowi. Paweł opisuje tę broń jako składającą się z pasa wiary, pancerza sprawiedliwości, sandałów służących zwiastowaniu ewangelii pokoju, tarczy wiary, hełmu zbawienia, miecza Ducha i niezawodnej mocy modlitwy (Efez. 6,13-18). Strzeżeni taką bronią, całkowicie zależni od niezawodnej mocy Ducha Świętego, mamy wszelkie warunki ku temu, by wzrastać duchowo, zwyciężając w duchowej walce.

7. Nabożeństwo, wydawanie świadectwa, nadzieja. Chrześcijańskie wzrastanie nie odbywa się w pustce. Z jednej strony, odbywa się w społeczności odkupionych, a z drugiej, jako świadectwo dla tych, którzy potrzebują odkupienia. Zwróć uwagę na społeczność apostolską. Wkrótce po wniebowstąpieniu Chrystusa i zstąpieniu Ducha Świętego Kościół — zarówno jako indywidualni wyznawcy, jak i jako zbiorowość — wzrastał i dojrzewał w nabożeństwie, wspólnocie, studiowaniu i wydawaniu świadectwa (Dz. 2,42-47; 5,41.42; 6,7). Bez wspólnego nabożeństwa tracimy tożsamość i wspólnotę, a to właśnie we wspólnocie i więziach międzyludzkich dojrzewamy i wzrastamy. Stąd rada apostoła: „baczmy jedni na drugich w celu pobudzenia się do miłości i dobrych uczynków, nie opuszczając wspólnych zebrań naszych, jak to jest u niektórych w zwyczaju, lecz dodając sobie otuchy, a to tym bardziej, im lepiej widzicie, że się ten dzień przybliża” (Hebr. 10,24.25).
Im bardziej wzrastamy w nabożeństwie, studiowaniu i wspólnocie, tym większą odczuwamy potrzebę służenia i wydawania świadectwa. Chrześcijańskie wzrastanie wymaga także wzrastania w służbie (Mat. 20,25-28) i wydawaniu świadectwa. Jezus powiedział: „Jak Ojciec mnie posłał, tak i Ja was posyłam” (Jan 20,21). Chrześcijańskie życie nie ma być życiem we własnym kręgu, ale zawsze musi sięgać ku bliźnim w służbie i wydawaniu świadectwa. Wielkie zlecenie z 28. rozdziału Ewangelii Mateusza zobowiązuje wszystkich chrześcijan do dojrzałości, dzięki której zaniosą ewangelię przebaczenia światu, tak by wszyscy ludzie mogli poznać odkupieńczą łaskę Bożą. Oznaką życia w Duchu i chrześcijańskiego wzrastania jest właśnie rozszerzające się wydawanie świadectwa — „w Jerozolimie, Judei, Samarii i aż po krańce ziemi” (Dz. 1,8).
Żyjemy, uczestniczymy w nabożeństwie i wspólnocie oraz wydajemy świadectwo w czasie — a dla chrześcijanina czas to oczekiwanie przyszłości. Paweł mówi: „Dążę do tego, aby pochwycić, ponieważ zostałem pochwycony przez Chrystusa Jezusa” (Filip. 3,12-14). Ten sam apostoł wzywa nas, byśmy prowadzili życie uświęcone: „a cały duch wasz i dusza, i ciało niech będą zachowane bez nagany na przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa” (I Tes. 5,23). Wzrastanie w Chrystusie jest więc wzrastaniem w oczekiwaniu, nadziei na ostateczne spełnienie doświadczenia odkupienia w przyszłym królestwie chwały. „Dla pokornego, wierzącego człowieka dom Boży na ziemi jest bramą niebios. Pieśń chwały, modlitwa, słowa wypowiadane przez reprezentantów Chrystusa — oto Boże czynniki mające przygotować ludzi do udziału w zgromadzeniu w górze, do wznioślejszego nabożeństwa, w którym nie weźmie udziału nic, co skażone”13.

Przypisy
1. White, Życie Jezusa, s. 538.
2. Tamże, s. 546.
3. Tamże, s. 494.
4. Tamże, s. 15.
5. Tamże, s. 115.
6. Dietrich Bonhoeffer, The Cost of Discipleship, (Nowy Jork 1959), s. 78-79.
7. Tamże, s. 47.
8. White, dz. cyt., s. 116.
9. Tamże, s. 359.
10. Tamże, s. 77.
11. White, Testimonies for the Church, t. II, s. 313.
12. White, The Ministry of Healing, s. 332.
13. White, Testimonies for the Church, t. V, s. 4